Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kobieta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kobieta. Pokaż wszystkie posty

IWONA MĄDZIK CZYLI KOBIETA PISTOLET !



Ten jeden rok znajomości z Iwonką pokazał mi, że można być jednocześnie kobietą ciepłą i uczuciową, a zarazem niezawodną, celną, skuteczną, zdecydowaną i wystrzałową jak pistolet.
Jest to kobietka, która celuje w same dziesiątki życiowe. To romantyczka słuchająca piosenek Lary Fabian i kobieta, która sama potrafi składać krzesła z Ikei.
Poznajmy ją bliżej w tym wywiadzie. Zapraszam.


- Jesteś dziewczyną z Podlasia, ale kobietą już z Warszawy. Gdzie lepiej się czujesz?

Pochodzę z Białegostoku, tam spędziłam dzieciństwo, lata szkolne i studia. Ukończyłam politologię, specjalizacja pedagogika resocjalizacyjna na Uniwersytecie Warszawskim. Po ukończeniu studiów postanowiłam zamieszkać w Warszawie i tak już tu jestem 10 lat.
Moje serce jest zawsze z moją rodziną i na Podlasiu i w Warszawie.

- Resocjalizacja nie była Twoim głównym celem, chciałaś czegoś więcej?

Tak, już w dzieciństwie miałam marzenie żeby pracować w wojsku, na przykład marzyła mi się żandarmeria wojskowa. Jednak na tamten czas kobiety nie były przyjmowane do szkół wojskowych, dlatego postanowiłam zostać policjantką. Po studiach przeszłam pomyślnie procedurę kwalifikacyjną do policji. Następnie z wyróżnieniem ukończyłam siedmiomiesięczny kurs podstawowy w Szkole Policji w Słupsku.

- Z tego co widziałam w filmie Akademia Policyjna, nie jest tam łatwo...oczywiście  żartuje. Ale myślę że lała się tam krew i pot oraz była burza mózgu?

Ha.. ha.. ha… Może krwi to nie było, ale wysiłek fizyczny i psychiczny obcował z nami codziennie. Aby przejść samą weryfikację  trzeba się wcześniej przygotować, godziny treningów pod fachowym okiem oraz zdobycie wiedzy potrzebnej do testów. Nie wystarczy chcieć, trzeba działać i dużo z siebie dać, inaczej się nie podoła i odpadnie.

- Skąd u ciebie ta twardość, zaradność i siła, przecież dzieciństwo miałaś sielankowe?

Moją ciekawość, dociekliwość i umiejętność kojarzenia faktów dostrzegał już ojciec w dzieciństwie.
To ja broniłam w szkole mojego brata bliźniaka i ja zawsze wykłócałam się o nasze oceny. Byłam taką "charakterną dziewczyną" i tak już zostało do dziś. Wiedziałam, że trzeba pracować, uczyć się, zabiegać i nawet zaciskać zęby, żeby osiągnąć cel.  To że jestem kobietą nie ułatwiało mi w życiu, a nawet odwrotnie.

- Jesteś lwicą, która zawsze liczy na siebie i zdobywa co chce, lecz czasem jesteś zmuszona do liczenia się ze zdaniem innych. Jak sobie z tym radzisz?

Moja rodzina, mąż Krzysztof  i synek Wiktorek zmieniły wiele w moim życiu. Teraz razem podejmujemy decyzje, tak żeby były dobre dla nas wszystkich. Taka jest przecież idea rodziny. Wtedy jestem spokojna i szczęśliwa.


- Czy szkoła policyjna nie skrzywiła twojej psychiki? Niejeden twardziel nie ukończył jej?

 Owszem, było ciężko, ale to sprawdzian czy potrafisz poradzić sobie w kryzysowych sytuacjach. Jeśli zostaniesz złamany i wymiękniesz to nie nadajesz się do pracy w policji, bo to praca gdzie musisz panować nad emocjami, szybko i umiejętnie reagować zgodnie z prawem.
Jedynym uszczerbkiem jaki mi pozostał po szkole w Słupsku to kilka siwych włosów na głowie (śmiech), ale z tym da się żyć.


- Zaraz po ukończeniu  szkoły policyjnej zaczęłaś pracę w warszawskiej komendzie, wyszłaś za mąż i podjęłaś pracę dodatkową jako kurator sądowy. Czujesz się spełniona zawodowo?

Tak, praca daje mi wielką satysfakcję, robię to co lubię. Mam możliwość pomagać ludziom, czasem to są młode osoby, które potrzebują wskazania kierunku, żeby wejść na dobrą drogę. To praca, gdzie zawsze coś się dzieje, są wyzwania, a ja staram się im podołać.

- Jaki inny zawód wybrałabyś dla siebie?

Hmmm...Może zostałabym pisarką, zawsze lubiłam pisać opowiadania, albo dziennikarką w dziale reporterskim.




- A może masz jeszcze jakąś niespełnioną pasję, marzenie?

Tak, fascynuje mnie myślistwo. Zawsze interesowałam się militariami, gadżetami z tym związanymi.
Coraz częściej myślę, że nadszedł czas aby rozpocząć przygodę z myślistwem.
Poza tym marzy mi się bungee jumping, ale to zrealizuję tylko w Hadze. Pewnego dnia przyjadę i zorganizujemy wypad do Hagi, gdzie z 60 m poleeecceee!!!

- Powiem ci Iwonka, że na moje oko, Ty już spełniłaś prawie wszystkie swoje cele, marzenia i pasje.
Zostałaś już dawno myśliwym, bo upolowałaś fajnego męża wojskowego na poligonie życia, sama nosisz dumnie mundur policyjny, więc same militaria cię otaczają. Macie kochanego synka Wiktorka, który ma charakter wodza, on daje wam radość i jest wyzwaniem.
Został tylko skok z bungee, więc musisz tylko pomyśleć nad jeszcze innymi marzeniami, na pewno są gdzieś tam w głowie.

Dziękuję za  udzieloną nam kobiecą lekcję pt. "Jak można w życiu strzelać w same dziesiątki bez użycia broni".

Eliza Reis-Kawka – KOBIETA, KTÓRA TANECZNYM KROKIEM PRZECHODZI PRZEZ ŻYCIE



Zafascynowała mnie niedawno kobieta o pięknym sercu, szczerym i promiennym uśmiechu, która zaraża optymizmem życiowym i potrafi doceniać piękno tego świata dzieląc się nim z innymi ludźmi. Rozmowa z nią spowodowała, że zatrzymałam czas i zastanowiłam się nad tym, co tak naprawdę jest ważne i czy czasem nie omijam, nie doceniam czegoś, co tak naprawdę ma wartość. Myślę, że każdy powinien uaktywnić takie myślenie.

Eliza Reis-Kawka – absolwentka Filologii Romańskiej na Uniwersytet Łódzkim oraz Dyplomacji Kulturalnej w Collegium Civitas w Warszawie, wraz z mężem przyjechała do Belgii, gdzie rozpoczęła nowe życie, zbudowała nowy dom w nowym kraju. Mieszka w Gandawie już 17 lat. Jest szczęśliwą żoną i mamą 10-letniego Gabriela i 4-letniego Filipa. Znajomość języka francuskiego, flamandzkiego i angielskiego szybko pozwoliła jej się odnaleźć na gruncie zawodowym i otworzyła nowe możliwości.

- Elizo, opowiedz jak wyglądał początek nowego życia tutaj w Belgii?

Doktorat męża był powodem wyjazdu z kraju. Z uwagi, że posługiwałam się językiem francuskim wybraliśmy Belgię, ale niestety okazało się, że w Gandawie ważny jest też język flamandzki, który dość szybko udało mi się przyswoić. Miałam ogromne szczęście, gdyż już po kilku miesiącach pobytu w Belgii prowadziłam zajęcia języka francuskiego ze studentami i doktorantami w Centrum Kultury dla Studentów z Zagranicy przy Uniwersytecie w Gandawie. Przez rok uczyłam również języka polskiego w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym im. Generała St. Maczka w Antwerpii. W 2008 r. rozpoczęłam pracę w Ambasadzie RP w Brukseli. Przez kilka lat pracowałam w Wydziale Kulturalnym/Instytucie Polskim. Obecnie  mam zaszczyt być asystentką Konsula  Generalnego w Wydziale Konsularnym Ambasady RP w Brukseli.
Praca ze studentami i pomaganie ludziom, szczególnie rodakom, daje mi wiele satysfakcji i radości.

- Oprócz pracy zawodowej masz swoje pasje. Wiem, że jest ci bardzo bliski taniec towarzyski.

Tak, przygoda z tańcem rozpoczęła się jeszcze w Polsce, gdzie brałam udział w konkurach jako tancerka turniejowa. W Gandawie od 16 lat prowadzę szkołę tańca towarzyskiego. Pomysł integracji studentów poprzez taniec był wspaniałym rozwiązaniem. Wraz z mężem prowadzimy zajęcia, gdzie uczymy tańca, poruszania się, wrażliwości na muzykę, rytm i przede wszystkim na drugiego człowieka.


- Mówi się że, taniec zbliża ludzi, ale czego mogą nauczyć się uczniowie? Co daje taniec?

Na naszych spotkaniach tanecznych można poznać kroki taneczne, styl i charakter tańca, ale też inne kultury i zwyczaje. Nasi tancerze pochodzą z wielu krajów, więc poza ucztą językową mamy też przekrój rożnych, wielokulturowych zachowań, reakcji, przyzwyczajeń. Tańczymy wszystko,  zaczynając od standardów, takich jak walc angielski, walc wiedeński, tango czy fokstrot przez lubiane przez wszystkich tańce latynoamerykańskie, sambę, cha-chę, rumbę,  wszechobecną salsę, aż po zapierającego dech w piersi rock and roll’a. Taniec daje bardzo dużo, wiele uświadamia. Po kilkuminutowej rozgrzewce opada napięcie i stres po całym tygodniu pracy. Bez wątpienia muzyka wpływa kojąco na nasze ciało i duszę. Odpuszczamy i mamy możliwość spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Bardzo miło jest się spotkać z serdecznymi osobami, dzielącymi tę samą pasję. Podpatrujemy naszych tancerzy i wiemy, że przychodzą na zajęcia z naszą muzyką w słuchawkach, podśpiewują wykorzystywane przez nas utwory i wręcz z namaszczeniem niosą pudełko czy worek z butami do tańca. To tu mogą poczuć się jak prawdziwe gwiazdy taneczne, wyrazić w ruchach emocje. Daleko mi do rozgraniczania ról damsko-męskich, ale cieszę się, gdy tancerki odnajdują swoją kobiecość, delikatność, zmysłowość a panowie są w stanie pięknie te partnerki poprowadzić.

- Można to nazwać psychologią tańca?

Taniec zbliża, rozwija, uspakaja, rozwesela. W tańcu jest trochę jak w życiu. Najpierw trzeba  z pokorą poznać jego zasady, rozeznać się, znaleźć swój ulubiony styl, wybrać elementy nam bliskie, by móc wyrazić siebie. Proponujemy wiele tańców, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Często osoby przychodzące z intencją nauczenia się salsy, już po kilku zajęciach proszą tylko o walca angielskiego. Bo tak im w duszy gra... Dodatkowo, nasze lekcje tańca, prowadzone w wielu językach, podkreślają, iż mimo różnic kulturowych realizowanie i dzielenie wspólnej pasji odbywa się poza jakimikolwiek podziałami.




- Władasz kilkoma językami polski, francuski, flamandzki, angielski i jeszcze szlifujesz włoski. Zastanawiam się czy to kwestia talentu czy uporu?

To jest moja kolejna pasja: „języki pod każdą postacią”. Kocham się uczyć, a w dziedzinie języka zawsze jest coś, co możemy doszlifować: nowe słowa, nowe konstrukcje, wyrażenia. Uwielbiam doszukiwać się zależności między językami, pochodzenia słów. Ku mojej ogromnej radości, moje dzieci, szczególnie mój starszy synek, dzieli ze mną tę pasję. W różnych sytuacjach wystarczy nam tylko mrugnięcie okiem, by wiedzieć, że w tym samym momencie wpadło nam w ucho zabawne połączenie wyrazów czy właśnie wyjaśniła się któraś z naszych zagadek etymologicznych. A odpowiadając na pytanie, uważam, że w płynnym przyswojeniu języka talent bardzo pomaga, ale nie jest najważniejszy. Według mnie to przede wszystkim  kwestia dobrej motywacji. Jeżeli zaczynamy się uczyć języka, robimy to z jakiegoś konkretnego  powodu: wakacje, podróże, znajomi, praca, narzeczony, przyjaciele. Może to być po prostu kaprys czy realizacja marzeń. Powodów jest naprawdę dużo. Pomaga pozytywne nastawienie,  niepoddawanie się podczas nauki, dążenie do celu i jeśli jest taka możliwość, ciągła styczność z językiem. Jeśli przebywamy za granicą, korzystajmy z otaczających nas dobrodziejstw. Oglądajmy telewizję, słuchajmy radia, przeglądajmy gazety, kolorowe czasopisma, róbmy zakupy w lokalnych sklepach. Moim dzieciom lub osobom, które zwracają się do mnie o pomoc w nauce języka każę czytać wszystko, co mają pod ręką: reklamy, etykiety na opakowaniach po ciastkach czy słoikach z musztardą.  Oswajajmy się z językiem na każdej płaszczyźnie. Na pewno coś z tego zostanie. I jak mantrę powtarzam wszystkim, ze w każdym wieku można się uczyć. Faktem jest, że to dzieci maja naturalną zdolność nauki języków obcych, czego im wszyscy bardzo zazdrościmy, ale starsi też mają szansę.



- Co robisz  w wolnym czasie ? Czy lubisz poleniuchować?

Niestety, nie umiem się lenić. Jak już wydaje się, że nadszedł czas leniuchowania, to przychodzi nowy pomysł, nowe zadanie i od nowa trzeba rozgrzać akumulatory. No i oczywiście są dzieci, a z nimi nie ma szans na nudę.  W wolny czasie najchętniej czytam. Dłuższy czas wolny przeznaczamy na podróże, te bliskie i te dalekie.  Z całą rodziną rzetelnie przygotowujemy się do odkrywania świata. Najpierw wszystko planujemy, uzgadniamy. Ja zajmuję się programem muzealno-architektoniczno-kulturalnym, mąż natomiast dba o zakwaterowanie i dojazdy, nie zapominając o czynnym wypoczynku, sportach letnich czy zimowych.  Starszy syn Gabriel wyszukuje miejsca,  które go interesują i przygotowuje informacje o nich. Kluczową informacją jest zawsze język, którym w danym miejscu będziemy się posługiwać. Przed wyjazdem (i to jest pomysł moich dzieci) oglądamy bajki i filmy w tym języku. Przygotowania do wyjazdów sprawiają nam bardzo dużo przyjemności. Są dobrą zabawą dla całej rodziny, a przy okazji nasze podróżowanie jest świadome i rozwijające. Staramy się zarażać nasze dzieci chęcią poznawania ciekawych miejsc, ich historią, tradycjami, kulturą.

- Mogę śmiało powiedzieć, że jesteś kobietą szczęśliwą. Jesteś pełna dobrej energii, robisz to, co kochasz. Czy zgadasz się ze mną?

Tak!!! To prawda. To bardzo miłe uczucie przyznać się, że jest się szczęśliwym i mieć satysfakcję, z tego co się robi.  Moja mama, której jestem za to bardzo wdzięczna, pokazała mi różnorodność i piękno tego świata. Uświadomiła mi, że mogę w życiu robić wszystko, o czym marzę, czerpać radość, realizować się, uczyć, szukać swojego miejsca na ziemi. I tylko ode mnie zależy, jak wykorzystam dobro, które nas otacza.


- A co z tęsknotą za krajem?

W Polsce bywamy dość często, rodzina i przyjaciele z Polski często u nas goszczą, więc nie odczuwamy tęsknoty. Oczywiście, czasami jest nam żal, że jakaś uroczystość rodzinna odbyła się bez nas, ale robimy co możemy, aby zachować jak najlepsze relacje z krajem. Tęsknotę za krajem rekompensują nam osoby, które są nam bliskie tutaj, w Belgii. Mamy ogromne szczęście do ludzi, którzy stanęli na naszej drodze. Już po przyjeździe poznaliśmy wiele wspaniałych osób. To one pomogły nam oswoić się w nowym miejscu. Do dziś przetrwały nasz przyjaźnie, które bardzo doceniam. To bliskie, pomocne i serdeczne osoby, traktowane  jak rodzina.

-  Czy jesteś silną kobietą?

Tak, jestem silna. Siła jest wpisana w mój kod genetyczny i mimo różnych ciężkich chwil, których w życiu doświadczyłam, nigdy się nie poddaję. Wspierana przez przychylne mi otoczenie pokonuję trudności, ale i niejednokrotnie pomagam innym. Wiele osób oczekuje ode mnie pomocy, rady, a ja chętnie dziele się swoją wiedzą. Uważam, ze nie ma sytuacji bez wyjścia i zawsze znajda się obok nas osoby, dzięki którym każdy problem nabiera innego wymiaru.


- Ja mam wrażenie, że życie nabiera tempa w miarę jak się starzejemy. Czy czujesz presje czasu?

Jestem bardzo usatysfakcjonowana ze swoje życia, ale czasami marze, żeby zwolnić. Tempo jest duże, no i może my z wiekiem nie potrafimy nadążyć.  Po każdym odejściu z tego świata moich bliskich przychodzi refleksja, zatrzymanie się. Myślę wtedy, co dobrego i mądrego przekazała mi ta osoba, w czym mogę ja naśladować. I na myśl przychodzą mi jej dobre czyny, gesty, słowa. W naszym ogrodzie, osoba nam bardzo bliska, która niedawno odeszła,   umieściła kiedyś tabliczkę z napisem" La beauté est une promesse du bonheur", co oznacza ”Piękno jest obietnicą szczęścia”. Właśnie ta myśl uzmysławia, co należy docenić, co po nas pozostaje i czym jest szczęście. Bo to drobne sprawy nas uszczęśliwiają i nadają sens naszemu istnieniu.  Cieszy mnie kawa w ładnej filiżance, książka w ciekawej oprawie, świeże kwiaty w wazonie. Lubię dobrych i mądrych ludzi wokół siebie, uwielbiam ludzi z pasjami, podziwiam tych, którym udało się zrealizować marzenia. Nasz komfort nie zależy od posiadanego majątku, to my tworzymy piękno wokół nas i tym samym nasze szczęście.

- Jesteś jak anioł dobra. Co cię Elizo tak uskrzydla?

Oj, zaraz pofrunę…. To moje dzieci mnie uskrzydlają, Gabryś i Filipek. Mimo, że czasem jestem zmęczona, to moi synowie dodają mi energii. Chcę spędzać z nimi każdą wolną chwilę, chcę je poprowadzić i pokazać życie i świat, w którym jest wiele do odkrycia. Mam fantastyczna rodzinkę.  Nasz dom jest pełen muzyki, tańca,  książek. Dzieci potrafią akceptować  nasze szalone pomysły, organizują z nami wyprawy, mają marzenia i mam nadzieje, że je zrealizują. Czego chcieć więcej?



Dziękuję że istniejesz i dzielisz się ze mną i z innymi swoją mądrością życiową.


Dziękuję za zaproszenie do Waszego bloga. Życzę Wam pięknej i owocnej kontynuacji, wartościowych spotkań oraz niezapomnianych wywiadów. 

KOBIETA Z PASJAMI- DOROTA KURIATA


Oto ONA !  -  spełniona żona, kochająca mama syna Antosia, koleżeńska, skromna, ciepła i oddana pracy czyli KOBIETA SZCZĘŚLIWA  z wieloma pasjami, która zawsze uważa, że dobro zawsze powraca.

DOROTA KURIATA - wieloletni pedagog, sercem związana z wolontariatem, prezes Darłowskiego Centrum Wolontariatu (2007-2015), pełnomocnik burmistrza miasta Darłowa ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, laureatka nagrody "Kobieta Regionu Koszalińskiego 2014", licencjonowany trener i lider szkoły liderów PAFW, koordynator i twórca projektów dotyczących m.in. edukacji, wyrównania szans, seniorów, dzieci niepełnosprawnych, demokracji, aktywności obywatelskiej i wielu innych.
Przyznano jej Laur  Starosty Sławieńskiego oraz Odznakę Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych.

- Jaka jesteś? Powiedz co ci w duszy gra?

Nie wiem !..... (śmiech)
Chyba jestem zwykłą kobietą...matką, żoną, która lubi wyzwania z dreszczykiem emocji, adrenalinę.
Jest we mnie też skromność i miewam chwile słabości, zwątpienia w siebie.

- Każdy ma tzw. gorsze dni, pokazuje to, że jesteś człowiekiem. Ja widzę wyraźnie twój obraz jako mentora życiowego, nauczyciela, nie tylko z zawodu, ale jako osobę która pokazuje kierunek innym i  można się na tobie wzorować. Znam twoja wieloletnia działalność w wolontariacie i nadal służysz każdemu pomocą nie oczekując nic w zamian.

hmmm...Już w czasach licealnych zawsze wspierałam radą, pomocą swoje koleżanki. Jeżeli widzę   w człowieku coś, co on sam nie dostrzega albo nie potrafi wykorzystać, mota się życiowo, to wyciągam rękę do niego i próbuję mu to uświadomić, nawet gdy tego ode mnie nie oczekuje. Nie potrafię siedzieć cicho, dlatego pomagam, uświadamiam bo każdy ma swój talent, pasję,  a być może nie docenia tego.



- To wygląda jakbyś chciała sama naprawić świat. Co cię to tego popycha?

To jest moja wiara w Boga.... w ludzi. Jeśli ktoś stanął na mojej drodze, to nie bez powodu, może jesteśmy sobie w tym momencie wzajemnie potrzebni.Wiem, że pomoc jednej osobie nie zmieni całego świata, ale może zmienić świat dla jednej osoby. Staram się pomagać i jest to dla mnie oczywiste i bezinteresowne.

- Jedna z twoich pasji to fotografowanie. Jak zaczęła się przygoda z aparatem?

Bardzo lubię oglądać zdjęcia. Już w dzieciństwie przeglądałam stare albumy ze zdjęciami, które pozostawił mi mój chrzestny ze swoich podróży. Te czarno-białe fotografie ożywiały moją wyobraźnie i tworzyłam z nimi  swoje historyjki. Mój tato też miał błysk w oku, gdy oglądał albumy.
W domu zawsze przewijały się aparaty, a ja chodziłam i pstrykałam fotki.
Moja koleżanka Magda, zresztą bardzo dobry fotograf, była moim wzorem, zawsze mi powtarzała:
żeby zostać fotografem musisz nosić ze sobą aparat wszędzie i zawsze, to tak jak twoja osobista bielizna. Też tak robię i uczę się uchwycić  piękno tego świata, co sprawia mi wielka frajdę.

- Podziel się z nami kolejna pasją...to podróże. Każdą wolną chwilę spędzasz z rodzina zwiedzając cały świat. Daję ci 10 tysięcy euro i wybierz na kuli ziemskiej jedno miejsce, którego chciałabyś poznać smak.

To wybieram....zaszyję się wysoko w górach, w otoczeniu pięknej przyrody wraz z mężem i synem.
Będzie tam cisza, relaks i będziemy tylko dla siebie.
Obawiam się, że zostanie mi jeszcze dużo tej twojej kasy...😆



- Miałaś wesołą przygodę podczas podróży?

Tak, na promie zagrałam w jednorękiego bandytę i wysypała się wielka pula monet, którą po chwili przegrałam. Ale była wtedy wesoła zabawa!

- Jesteś też blogerką. W czym tkwi sekret "ładnego bloga"?

Są blogi, które są dla mnie użyteczne pod względem treści, lubię krótkie, treściwe teksty dające mi informacje albo umożliwiające rozmowę z czytelnikiem. Lubię kontakt słowny, sama kiedyś "czatowałam listownie" ze starszymi, samotnymi osobami. Nie było wtedy innej możliwości jak korespondencja listowa. Pisali mi o swoim codziennym samotnym życiu, a ja pisałam im o sobie.Te listy przetrzymuję do dzisiaj.

- Sama często zmieniałaś swoje miejsce zamieszkania i pracy. Czy uważasz, że warto realizować siebie, nawet kosztem rezygnacji z dotychczasowego życia? Czy to jest łatwe i jak pozbyć się strachu zmian?

W każdym nowym miejscu można realizować swoje pasje, marzenia. Można pracować, rozwijać się, uczyć. Ja nie mam czasu na nudę, nie mam strachu zmian bo przeradzam go w nutkę czegoś nowego, a jest nim działanie, poznawanie i małe i duże wyzwania.

- Daj nam kobietom przepis na "powera życiowego".

Nauczyć się latać !!!😁👍👻....nawet, jeśli byłoby to tylko we śnie....a tak naprawdę to wziąć się w garść i iść do przodu!

- Potrafisz przyznać się do swoich wad? A może ich nie masz? Opisz proszę, jedną z nich.

Ooooo!!! jest ich tak wiele i przyznaję się do nich. Jestem nerwus i złoszczę się bez powodu. Być może, że biorę sobie na głowę zbyt wiele i potem wyładowuje napięcie. Ale zawsze wracam do równowagi dzięki wielkiemu zrozumieniu moich bliskich. Dziękuję im za to.

- Słyszałam, że jesteś kobietą o której się mówi:  "gdzie diabeł nie może to Dorotę pośle" Nie znasz słów : nie potrafię, nie mogę, nie zrobię. Zgadza się?

Tak, przyznaję się, coś w tym jest, ale nie zawsze mi wychodzi, chociaż staram się nie poddawać.



- Twoje sława do osoby zrozpaczonej to.....

Usiądź obok mnie wygodnie i opowiedz mi,  co miłego przydarzyło się tobie w ostatnim czasie...kiedy się ostatnio uśmiechnąłeś?
Wierzę, że ta drobinka jest czymś co powinno dać nadzieję, należy się jej trzymać, bo daje powód do radości życia i uśmiechu. Może wtedy inaczej spojrzy ta osoba na problemy. To taka próba zwrócenia uwagi, że nie wszystko jest stracone. Małe rzeczy też cieszą.

- Jak wiara w Boga tkwi w tobie?

Wiara, to jest iść za rękę tu i teraz na ziemi z Bogiem, w pełnym tego słowa znaczeniu. To ktoś w pełni namacalny, wierzący we mnie, pomaga mi.


Bardzo mnie wzruszyłaś. Dziękuję, ten wywiad sprawił mi wielką radość. 

Rozmawiała GOSIA - Margo

kobieta...matka...babcia - pani Stanisława


Ciepła, tolerancyjna, umiejąca rozmawiać, rozwiązywać problemy, myśląca, silna i do tego aktywna i wesoła babcia. Cóż można więcej mieć w sobie?

Mam przyjemność przestawić wywiad z PANIĄ STANISŁAWĄ KINAL kobietą pozytywną od której można się wiele nauczyć i która jest kochana przez dzieci i uwielbiana przez wnuki.



- Czy ma Pani teraz większa cierpliwość do wnuków, niż kiedyś do własnych dzieci, gdy były małe?

Oczywiście! dużą większą. Może dlatego, że jestem starsza, mam więcej czasu, jestem na emeryturze i mogę swój wolny czas poświecić dla wnuków. Bardzo je kocham, najbardziej na świecie  i chcę im wiele dobrego przekazać.

- Oprócz słodyczy i prezentów, co może babcia dawać wnukom?

Myślę, że to co najważniejsze w życiu miłość, cierpliwość i ciepło. Mam trójkę dzieci Dorotę, Monikę i Grzegorza i trójkę wnucząt Marysię, Karola i Antosia, które z przyjemnością rozpieszczam. Razem spędzamy aktywnie czas, organizujemy wycieczki rowerowe po lesie, ostatnio razem pokonaliśmy 10 km.



- Babcia kojarzy nam się często ze stateczną panią, która gotuje smaczne obiadki i czyta bajki, a Pani jest pozytywnie zakręconą i czynną babcią.

Tak, zgadza się. Gdy wracam do przeszłości to stwierdzam, że moim dzieciom nie mogłam poświęcić tyle czasu na zabawy, to były inne czasy. Teraz za to z wnukami chętnie uczestniczę w zabawach, gram w piłkę, bawimy się w chowanego, zabieram je na wycieczki rowerowe. One mają z tego radość i ja też. Pamiętam, jak z 6-letnią wnusią Marysią w ciągu tygodnia przejechałam na rowerze 110 km albo z Antosiem i Karolem brnęłam rowerem przez pole żyta. One uwielbiają kontakt z naturą, a przy tym zawsze można im coś ciekawego pokazać.

- A co z "bajkową babcią"? Jakie bajki im Pani czyta?

Moje wnuki nie lubią jak czytam im bajki. Ja po prostu im opowiadam, wymyślam historyjki, a one są tym zafascynowane. Cała trójka lubi takie bajki, a mi się chce je stwarzać, sama nie wiem skąd mam taką fantazję. Może to przychodzi z wiekiem?

- Zgodzi się Pani ze stwierdzeniem, że rodzice są od wychowywania, a babcie od rozpieszczania?

Tak, moje wnuki zawsze wybiorą zabawę w plenerze, rower, piłkę niż komputer i tv, bo rodzice ich tak dobrze wychowali. A ja babcia jestem od rozpieszczania i po to, aby mogły ze mną poszaleć.

- Każda babcia dobrze gotuje i wiem, że Pani też. Czy lubi Pani gotowanie?

I tu rozczaruje Panią, nie lubię gotować. Ale niestety muszę to robić. Moja kuchnia jest tradycyjna i sama tworzę przepisy. Podobno nieźle mi to wychodzi. Lubię pierogi pod każdą postacią.


- Czy przytrafiła się Pani jakaś śmieszna historyjka w kuchni?

Tak było ich kilka, jedna z nich to podczas godzinnego gotowania moich uzbieranych grzybów, kilka minut przed końcem zasnęłam. Obudził mnie straszliwy smród i dym w kuchni. Okazało się, że łącznię z garnkiem nie było co ratować. I tak moje grzybobranie poszło w las :):).

- Czyli jednym słowem,  można przypalić wodę na herbatę?

Oj, można !!!...(śmiech)

- Jeszcze tylko jedno ważne pytanie. Czym jest dla Pani wiara? I czy daje ona siłę do życia?

Jest wszystkim i trzeba wierzyć. Musimy uczyć dzieci jak rozmawiać z Bogiem, modlić się, pokazywać stale przykładem jak być dobrym człowiekiem, jak godnie można przeżyć życie.
Wiara dała mi bardzo dużo, siłę i mądrość.


Dziękuję Pani za piękny wywiad. 



BABA, BABKA, BABECZKA




BABA…. BABKA… BABECZKA 


Zapraszam na małą zabawę w skojarzenia słowne. Baba, babka, babeczka, takie słowa wpadają nam do głowy z różnych powodów, ale także maja różne skojarzenia.

Bo baba to może być jednocześnie kobieta, niekoniecznie pozytywna lub coś, co bardzo lubimy. Pomyślmy…. tak, to smaczny deser , tak to Baba Wielkanocna ! Odpowiedni czas na odkurzenie naszych przepisów kulinarnych. Każda z nas miała do czynienia z taką babą. Szukamy... szukamy przepisu! Jeśli zapomniałyście o niej to proszę bardzo, wypróbujcie mój przepis, który zamieściłam w Kulinariach: baba wielkanocna o smaku cytrynowym...

Natomiast często mówimy, Na dwoje babka wróżyła…. gdy nie wiemy jak będzie. To nie jest fajne, lepiej unikać takiego stanu, bo mimo wszystko że nie zawsze układa się tak jakbyśmy chciały, to jednak można próbować kierować i działać, niż zdawać się tylko na los. Czy nie lepiej być wtedy Pozytywną babeczką, brzmi całkiem nieźle i bez względu na wiek, miejsce i stan ducha można spróbować nią być.

I to jest to!!! Bądźmy pozytywnymi babeczkami, każda o innym smaku, bo każda z nas jest inaczej pozytywna.

Nie bez powodu wybrałam babę, babkę i babeczkę i to w tym czasie. Bo wiosna, bo święta, bo dobry moment…i dlaczego nie? Mam w tym swój cel, chcę zachęcić kobiety do tworzenia, poznawania i przemyśleń, żeby potrafiły umilać sobie życie i były pozytywnym kreatorem swojego życia.

Mam ogromną ochotę przedstawiać wam kobiety, które mają siłę, charyzmę i wyjątkowość.

Już niebawem zapraszam na serię wywiadów z cyklu KOBIETA SZCZĘŚLIWA.





© ZNOTATNIKA.PL all rights reserved
implementation with by FirmART